sobota, 19 grudnia 2015

Tangariro Alpine Crossing

Tangariro National Park przywitał nas deszczem, a i prognozy na następny dzień nie były optymistyczne, kładąc się spać patrzyliśmy na coraz bardziej padający deszcz. Po przebudzeniu ujrzeliśmy błękitne niebo i z pozytywnym nastawieniem ruszyliśmy przygotowywać się do prawie 20km trasy, ludzie z campingu podpowiadali co zabrać ze sobą i czego się spodziewać, ale wszystkie te podpowiedzi i tak były uzależnione od pogody, a ta była po prostu idealna. Właściciel campingu powiedział, że mamy niesamowite szczęście, bo nie dosyć, że pogoda piękna to jeszcze z powodu złej prognozy wielu turystów zrezygnowało z wyprawy i na szlakach nie było tłumów. Dodatkowo, wyjeżdżając następnego dnia rano pożegnał nas jeszcze większy deszcz niż gdy przyjeżdżaliśmy, więc perfekcyjnie wstrzeliliśmy się w okno pogodowe. A oto efekty z trasy Tangariro Alpine Crossing…








W tym miejscu kończył się 3 kilometrowy odcinek. Łatwy i przyjemny, więc nawet dziadki szły twardo, ale równocześnie zaczynał się odcinek, który weryfikował Twój zapał i chęć przejścia całego szlaku. Było parę osób, które zawróciły, ale trzeba przyznać, że kto ruszył ten na pewno nie pożałował.













                                                                Marta i "Mt Doom"


                                                                 Model :) (ale barwy są)



Na tym płaskowyżu kończył się drugi etap, a jednocześnie kręcono na nim sceny do Lord of The Rings. Następnie ostro pod górkę, a do tego trzeba było założyć czapki i rękawiczki, ponieważ na 300 metrowym odcinku wiał mroźny wiatr.










Przed atakiem na najwyższy punkt trasy, odbiliśmy troszkę (500m w jedną stronę), aby z bocznego szczytu popodziwiać widoki i trasę, którą będziemy szli.
















I wreszcie wdrapaliśmy się na 1886m czyli Red Crater, zmęczeni, ale szczęśliwi powoli zaczęliśmy schodzić ze szczytu, co nie było łatwe, ale daliśmy radę.
























A teraz już tylko w dół i tutaj zaczęły się schody, bo poczuliśmy że schodzimy, a okazało sie że droga była jeszcze daleka, a przy końcu trasy czekała jeszcze niespodzianka w postaci 700 metrowego odcinka, który trzeba było pokonać bardzo szybko (a my wycięczeni), gdyż dymiące w okolicy wulkaniki mogły spowodować potoki pyłu wulkanicznego. 












Trzeba dodać, że Tangariro Alpine Crossing zostało wybrane jako jedna z dziesięciu najlepszych tras tego typu na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz