Paihia, takie polskie Międzyzdroje, bez bojasów wożących się jakimikolwiek furami, ale za to z dobrze zbudowanymi rdzennymi Maorysami, wytatuowanymi od stóp po same brwi. Kolejny raz przekonaliśmy się że wygląd myli... mili, uczynni i sympatyczni ludzie.
Zrobiliśmy sobie dwu godzinny spacer w lokalnym buszu, zaczynając od Haruru Falls
. Duszno i masa dziwnych dźwięków (ptaki i cholera wie co jeszcze tam było).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz