środa, 2 grudnia 2015

Podróż na północ trwa, kolejnym przystankiem było Pukenui, ale zanim trafiliśmy na nasz wybrany camper ground, mineliśmy kilka jak nie kilkanaście fantastycznych zatoczek, aż zatrzymaliśmy się nad Cable Bay, aby zarzyć kąpieli. Woda miodzio, więc nie za bardzo chciało nam się ruszać.









Koniec końców trzeba było zbierać się w drogę do Pukenui, ale dotarliśmy tam dość szybko, wobec czego postanowiliśmy odwiedzić zatokę Hendersona - tylko spójrzcie… 











Po nocy spędzonej w Pukenui ruszyliśmy w drogę na szczyt pólnocy (choć nie do końca, bo jest jedno miejsce bardziej wysunięte), od rana siąpił deszcz, tak jak i całą drogę. Obawialiśmy się, że będzie kiepsko, ale ktoś chuchnął i chmurki rozeszły się jak na zawołanie, oto efekty...



Brama, Maorysi wierzą, że po śmierci ich dusze przechodząc przez tą bramę, zaznają spokój ostateczny.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz