czwartek, 12 listopada 2015

8 dni

Ha!!! 8 dni i jedziemy z koksem :) :) :)

Musiałem na początku wyjechać z jakimś tekstem, bo normalnie mi się micha cieszy na samą myśl o podróży, która za chwilę się rozpocznie. Wraz z Martą jesteśmy "prawie" gotowi :) ,wiadomo jak to przy planowaniu i dążeniu do realizacji celów jest... No, ale zacznijmy od początku.
Mając naście lat obejrzałem film dokumentalny o Nowej Zelandii i wbiłem sobie do głowy, że kiedyś zrealizuje podróż po tym kraju. Teraz w wieku 40-stu lat realizuję to co było ułańską fantazją i choć
coraz mocniej uświadamiam sobie że niewiele (a może wiele?) jest takich osób, które rzucają pracę, opuszczają ciepły kąt, znajomych, rodzinę, pakują się w cztery walizki (dwie duże 32kg i dwie małe 10kg ) i lecą na przeciwległą półkule, poznać ludzi, kulture i obyczaje, to jestem pewny, że to słuszna decyzja, w końcu raz się żyje... :) :) :)

No więc, wybraliśmy termin wylotu ( listopad, bo tam już późna wiosna jest ) i zaczeliśmy przeczesywać internet, niestety od początku ciosy w plecy, a to termin nie pasuje ( trzeba było zgrać wiele czynników), a to trzeba czekać na przesiadkę 12h gdzieś w Dubaju , a to astronomiczna kwota za bilety dla dwóch osób (2800-4000GBP). Co ciekawe najtańsze połączenia były z naszej stolicy      (3500-4000zł), no ale my jesteśmy w Edynburgh-u i musieliśmy lecieć ze stolicy Szkocji. Po wielu próbach postanowiliśmy spróbować popytać w agencjach turystycznych i tak trafiliśmy na Flight Center gdzie pani dość szybko i fachowo oceniła nasze potrzeby i zaproponowała nam coś czego szukaliśmy  (1960GBP za dwie osoby w dwie strony). Decyzja zapadła w jeden wieczór, więc następnego dnia zakupiliśmy bileciki :). Gdy już to mieliśmy załatwione zaczeliśmy kompletować sprzęt i rzeczy, które mają nam się przydać w podróży ( jest tego naprawdę sporo ). W między czasie zabukowaliśmy sobie hostel na tydzień w Auckland, aby mieć czas na zwiedzenie tego miejsca i na zakup campervana. Teraz tylko zapakować to wszystko i niech się kręci...